Czy relacje między małżonkami, którzy się rozwodzą, muszą być naprawdę bardzo złe?
Inaczej: czy relacje te mogą być w takie sytuacji dobre? (no powiedzmy w miarę dobre) I czy rozwód sąd da tylko wtedy, gdy te relacje (i zachowanie małżonków) będzie… cóż : bardzo złe?
Pewnie uznasz, że to dziwne pytanie.
No bo przecież nikt się nie rozwodzi, kiedy relacje w małżeństwie są bardzo dobre.
Ale… jakby dobrze się zastanowić i przeanalizować orzecznictwo
Sąd Najwyższy uznaje bowiem (słusznie) że rozkład pożycia nie musi wiązać się z wrogim nastawieniem małżonków do siebie, tak jak przyjazne stosunki nie wykluczają istnienia rozkładu.
Ok, to jeszcze nic:
Wiele orzeczeń ma taki wydźwięk
Zwłaszcza jeżeli małżonkowie mają wspólne dzieci, szczególnie małoletnie, utrzymywanie poprawnych stosunków między małżonkami powinno być normą. Leży to przede wszystkim w interesie dzieci.
Są takie orzeczenia, tak też pisze w swych publikacjach wielu autorów, zajmujących się rozwodami i prawem rodzinnym:
“za trafne należy w tej materii uznać stanowisko, ze generalnie utrzymywanie poprawnych stosunków przez małżonków w okresie zupełnego i trwałego rozkładu pożycia małżeńskiego nie stanowi przejawu pożycia małżeńskiego, jak również przejawu powrotu do wspólnego pożycia, a jest jedynie zachowaniem wynikającym z ogólnie przyjętych norm zachowań międzyludzkich”
i dalej
“kulturalne, eleganckie, zgodne z zasadami przyzwoitości zachowanie się małżonków w stosunku do siebie nie powinno i nie może przesądzać o ocenie, czy miedzy małżonkami nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego . Przeciwnie, należy sobie życzyć, żeby zachowanie się rozwodzących małżonków nosiło takie właśnie cechy”
(tak m.in. A. Zieliński, Rozwód. Komentarz praktyczny z orzecznictwem. Wzory pism procesowych. Wyd. Beck 2016 r.)
Można? Można!
Dobrze, wiem, że nie jest to proste.
Prowadziłam w końcu sporo takich spraw.
Ale… może warto spróbować, zwłaszcza jak są dzieci?